Początek 2020 roku przywitał polskich hodowców zwierząt futerkowych największym kryzysem w branży widocznym od lat. Na przełomie stycznia i lutego z mapy Polski zniknęło aż 40 ferm futrzarskich, ceny skór norek są jednymi z najniższych w historii, a dwie aukcje tego surowca zostały odwołane. Na specjalizację z hodowli zwierząt futerkowych od kilku lat brakuje chętnych, a Kujawsko-Pomorski Ośrodek Doradztwa Rolniczego oficjalnie prognozuje w przyszłym sezonie dalsze pogłębienie kryzysu w branży.
1/3 ferm futrzarskich zamknięta!
Od kwietnia 2016 r. zamknięte zostały 192 fermy zwierząt futerkowych, a więc blisko 1/3 wszystkich, które funkcjonowały w naszym kraju. Na przełomie stycznia i lutego tego roku z mapy Polski zniknęło ich aż 40. Miało to związek z ubojem lisów i norek, który ma miejsce właśnie w miesiącach zimowych.
– Część hodowców wobec kryzysu, który od dłuższego czasu dręczy polską branżę futrzarską zdecydowało o niekontynuowaniu tej nierentownej hodowli. Po zabiciu zwierząt na przełomie roku hodowcy postanowili wycofać się z tego rodzaju działalności – mówi Paweł Rawicki, prezes Stowarzyszenia Otwarte Klatki. – Z informacji, które do nas docierają wynika, że część hodowców ma ogromny problem ze sprzedaniem skór z poprzednich lat, które zalegają w magazynach tracąc na wartości – dodaje Rawicki.
Wśród ostatnio zamkniętych ferm znalazła się m.in. ferma lisów w Zambrowie, o której stało się głośno pod koniec ubiegłego roku. – Na tej fermie nasi inspektorzy odkryli znajdujące się w klatkach zwłoki zwierząt w stanie zaawansowanego rozkładu, a podczas interwencyjnego odbioru chorych, nieleczonych lisów zostaliśmy pobici przez agresywnego hodowcę. Sprawa trafiła do prokuratury, a w tej chwili tylko puste klatki przypominają o horrorze zwierząt, który miał tam miejsce – mówi Mikołaj Jastrzębski z Fundacji Viva!
– Być może ferm jest jeszcze mniej niż wynika to z rejestru Inspekcji Weterynaryjnej – mówi Bogna Wiltowska ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki. – Niedawno monitorowaliśmy dwie fermy lisów w Karskach i w Goliszowie na których wcześniej przeprowadzaliśmy interwencje. Z pierwszej z nich odebraliśmy szczenię lisa polarnego z otwartym złamaniem łapy, na drugiej natomiast zastaliśmy kilkadziesiąt zagłodzonych zwierząt. Przeciwko właścicielom tych ferm toczy się obecnie postępowanie o znęcanie nad zwierzętami, wiemy, że fermy już nie funkcjonują i znajdują się w stanie rozbiórki, ale wciąż widnieją w rejestrze Inspekcji Weterynaryjnej jako aktywne podmioty. Takich miejsc jest z pewnością więcej – dodaje Wiltowska.
Ceny lecą na łeb, na szyję!
Zgodnie z danymi zawartymi w Systemie Wspomagania Analiz i Decyzji (SWAiD) Głównego Urzędu Statystycznego, analiza eksportu skór norek w ostatnim okresie nie pozostawia złudzeń co do kondycji tej branży. Jeszcze w 2015 roku polscy hodowcy eksportowali 9 322 781 skór norek a średnia cena skóry wynosiła 158,34 zł za sztukę. W całym 2019 roku hodowcy sprzedali już 6 641 202 skór norek, ale ich ceny spadły do 96,28 zł za sztukę (hodowcy zarobili tym samym zaledwie 43% tego, co cztery lata wcześniej).
Zgodnie z informacjami podawanymi przez organizację FurEurope zrzeszającą hodowców zwierząt futerkowych, w Polsce hodowanych z przeznaczeniem na futro ma być około 5,5 miliona zwierząt, co stanowi znaczny spadek w porównaniu do niemal 10 milionów zwierząt zabijanych na futro w Polsce jeszcze pięć lat temu. Dokładna liczba może być jeszcze mniejsza, niestety Główny Inspektorat Weterynarii nie prowadzi tego rodzaju statystyk.
Cierpienie zwierząt nie jest w modzie!
Rosnąca świadomość konsumencka na temat warunków, w których hodowane są zwierzęta, sprawia, że kolejne domy mody i projektanci wycofują futra naturalne ze swoich kolekcji. Tylko w 2019 r. ponad 100 marek na całym świecie ogłosiło taką deklarację, w tym modowe giganty takie jak Burberry, Lacoste i Prada. Polskie firmy odzieżowe obserwują międzynarodowe trendy i nie pozostają w tyle. W ubiegłym roku do programu Sklepy Wolne od Futer koordynowanego przez Stowarzyszenie Otwarte Klatki dołączyło 21 sieci sklepów i marek, a pośród nich m.in. MISBHV oraz grupa Vistula (Deni Cler, Vistula, Wólczanka i Bytom). Wśród powodów podjęcia decyzji o rezygnacji z futer naturalnych przez projektantów najczęściej powtarzają się: troska o dobrostan zwierząt, oczekiwania konsumentów oraz chęć poszukiwań etycznych innowacji w modzie.
W minionym roku media na całym świecie zelektryzowała wiadomość prosto z Pałacu Buckingham: królowa Elżbieta zadeklarowała rezygnację z futer naturalnych. Brytyjska monarchini zastąpi je sztucznymi, które nie ustępują jakością, a pozyskiwane są w sposób wolny od cierpienia zwierząt.
Lekarze weterynarii nie wiążą swojej przyszłości z branżą futrzarską
Wobec zapaści w przemyśle futrzarskim i głośno omawianych planów wprowadzenia zakazu hodowli zwierząt na futro w Polsce, także sami lekarze weterynarii zdają się nie być zainteresowani zdobywaniem specjalizacji z tego zakresu.
– Ostatnia specjalizacja z futerkowych ruszyła w 2017 r. Od tego czasu nie było chętnych na tę specjalizację albo byli nieliczni – mówi Anastazja Kędziora z Komisji ds Specjalizacji Lekarzy Weterynarii.
W kuluarach lekarze weterynarii mówili o tym, że specjalizacja z 2017 r. była ostatnią w historii. Informację tę dementuje jednak Anastazja Kędziora:
– Być może w przyszłości ruszy jeszcze taka specjalizacja jeśli ktoś będzie chciał brać w niej udział. W tej chwili nie ma nowych hodowli, więc nie ma i chętnych na specjalizację.
Gdy w 2018 r. hodowcy zwierząt futerkowych wspierani przez posła Jarosława Sachajkę chcieli wykazać, że hodowla zwierząt futerkowych jest istotną dziedziną badań dla polskiej nauki, odpowiedź Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego nie pozostawiała wątpliwości:
– W ciągu ostatnich 3 lat nie były realizowane ani też nie zostały zakończone żadne projekty naukowe dotyczące hodowli/chowu zwierząt futerkowych – odpowiadał sekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego Aleksander Bobko i dodawał: – We wskazanym okresie do Narodowego Centrum Badań i Rozwoju został złożony jeden wniosek o przyznanie finansowania w ww. dyscyplinie, przy czym nie uzyskał on rekomendacji Panelu Ekspertów do finansowania.
Rolnicy przestrzegają, a futrzarski gigant upada
O kryzysie w branży futrzarskiej nie mówią wyłącznie prozwierzęcy aktywiści, niedawno przy okazji omawiania XXII Pokazu surowych skór futerkowych Kujawsko-Pomorski Ośrodek Doradztwa Rolniczego informował, że „w sezonie 2018/2019 ceny norek były poniżej kosztów produkcji”. Jak zaznaczali doradcy rolników „prognozy dla nowego sezonu 2019/2020 nadal stanowią wyzwanie, oferty aukcyjne na całym świecie spadną o 30%”.
Kłopoty nie omijają także domów aukcyjnych, za pośrednictwem których hodowcy sprzedają skóry zagranicznym kontrahentom. W ubiegłym roku utratę płynności finansowej ogłosił najstarszy dom aukcyjny na świecie – NAFA. Kanadyjskiego giganta przejęła konkurencja z Finlandii, Saga Furs. Dyrektor generalny NAFA, Doug Lawson, przyznał, że do problemów finansowych firmy przyczynił się dramatyczny spadek cen.
Na domiar złego dla hodowców, ze względu na epidemię koronawirusa, odwołana została tegoroczna aukcja futer Kopenhagen Fur, a aukcja Saga Furs została przeniesiona na późniejszy termin. Wygląda więc na to, że w tym roku oprócz spadków cen skór, pojawią się dodatkowe trudności z pozbyciem się przez hodowców surowca.
Sektor bankowy niechętny wobec finansowania futrzarzy
Wobec kryzysu w branży futrzarskiej i strat wizerunkowych związanych z finansowaniem tego rodzaju działalności także sektor bankowy rozpoczął wprowadzanie obostrzeń dotyczących udzielania kredytów klientom związanym z przemysłem futrzarskim.
Holenderski Rabobank od ponad 100 lat udzielający finansowego wsparcia przedstawicielom rolnictwa na świecie, zawarł w swoich wytycznych z 2018 roku informację o wykluczeniu z finansowania nowych klientów związanych z przemysłem futrzarskim oraz istniejących klientów, którzy chcieliby rozszerzać tego rodzaju działalność [1].
Z kolei Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju w dyspozycjach wydanych w 2019 roku zabrania finansowania i pośredniczenia w finansowaniu klientów, których działalność dotyczy „utrzymywania zwierząt z zamiarem pozyskania ich futra oraz [finansowania] jakichkolwiek aktywności dotyczących produkcji futrzarskiej” [2].
Przed finansowaniem i współfinansowaniem budowy ferm futrzarskich wzbrania się także ING. Bank ten podjął taką decyzję już w 2015 r. [3, 4], a na swojej stronie informuje także o wycofaniu się ze wspierania jakiejkolwiek działalności związanej z przetwarzaniem futer i wytwarzaniem futrzanej odzieży [5].
– Zmierzyliśmy się z trudnością niemal nie do pokonania. Banki, które przez wiele lat były naszymi partnerami zdecydowały się na wycofanie z przemysłu futrzarskiego – pisał jesienią ubiegłego roku w liście do traperów i spedytorów futrzarskich Douglas Lawson, szef upadłego już, najstarszego futrzarskiego domu aukcyjnego na świecie, NAFA [6].
Polscy hodowcy zdają się potwierdzać niechęć sektora bankowego i jego obawy o rentowność tego rodzaju inwestycji:
– Banki wypowiadają [hodowcom zwierząt futerkowych] umowy kredytowe, każą spłacać kredyty zaciągnięte na kilka, kilkanaście lat – mówił w listopadzie ubiegłego roku na antenie TV Trwam Szczepan Wójcik, kontrowersyjny hodowca norek z Radomia.
Polacy przeciwni hodowli na futra
Na przestrzeni ostatnich lat w kilkunastu krajach Europy został wprowadzony zakaz hodowli zwierząt na futro. Niedawno taki zakaz wprowadziły Czechy i Słowacja, a po zaostrzeniu regulacji prawnych w Niemczech zniknęła ostatnia ferma norek. Debata na temat możliwości wprowadzenia zakazu obecnie trwa m.in. na Litwie, Ukrainie i w Bułgarii. W polskim parlamencie od lat trwa dyskusja na ten temat. Do tej pory projekty nowelizacji Ustawy o Ochronie Zwierząt były blokowane przez lobby futrzarskie wspierane przez media należące do Tadeusza Rydzyka. Badania opinii publicznej nie pozostawiają wątpliwości: 73% Polek i Polaków jest za wprowadzeniem zakazu hodowli zwierząt na futra w naszym kraju. Pod petycją w tej sprawie podpisało się już prawie pół miliona obywateli.
– Mamy głęboką nadzieję, że obietnice czołowych polityków, w tym Jarosława Kaczyńskiego, zostaną zrealizowane jeszcze w tej kadencji. Branża jest wyraźnie osłabiona, co potwierdzają zarówno dane instytucji publicznych jak i samych hodowców – mówi Cezary Wyszyński, prezes Fundacji Viva! – W tej chwili nie ma żadnych argumentów, ani etycznych, ani ekonomicznych aby kontynuować utrzymywanie tego rodzaju hodowli w Polsce. Tym bardziej, że wiąże się ona z dużymi uciążliwościami dla lokalnych społeczności – dodaje Wyszyński.
Źródła:
[1] https://www.rabobank.com/en/images/sustainability-policy-framework.pdf s. 84-86
[2] https://www.ebrd.com/news/publications/policies/environmental-and-social-policy-esp.html s. 13, Appendix 1g
[3] cytowane źródło z 2015, s. 47, przypis 190: https://eerlijkegeldwijzer.nl/media/276754/final-report-case-study-on-fur-and-exotic-leather-selling-fashion-houses-fig-160223.pdf
[4] Aktualne źródło, s. 10:
https://www.ing.nl/media/ING-Environmental-and-Social-Risk-Framework_tcm162-175186.pdf
[5] https://www.ing.com/Sustainability/Our-Stance/Animal-welfare.htm
Autorzy: Mikołaj Jastrzębski; Bogna Wiltowska
Najnowsze komentarze