Choć świadomość na temat produkcji futer rośnie, te gwiazdy kochają futra naturalne i nie przejmują się cierpieniem zwierząt na fermach
Od lat pokazujemy, jak wygląda rzeczywistość zwierząt na polskich fermach futrzarskich. Małe klatki, ścisk, stereotypie, choroby, rany… Za pośrednictwem programów telewizyjnych, artykułów w prasie i mediów społecznościowych ciągle uświadamiamy ludzi, że w samej
Polsce w koszmarnych warunkach co roku zabijamy 10 milionów lisów, norek i szynszyli. Nie ma więc możliwości, by te informacje nie doszły do znanych nam z prasy aktorek, piosenkarek i innych bywalczyń ścianek. Które gwiazdy chodzą w futrach naturalnych?
Te gwiazdy kochają futra naturalne
To lista zaledwie kilku znanych gwiazd, które nie kryją, że lubią futra naturalne. Niektóre się nawet tym chwalą w mediach!
- Anna Mucha
- Monika Olejnik
- Joanna Horodyńska
- Katarzyna Warnke
- Aleksandra Kisio
- Anna Korcz
- Edyta Górniak
- Natasza Urbańska
- Małgorzata Rozenek
- Maja Hyży
- Ewa Kuklińska
- Ewelina Ruckgaber
- Michalina Sosna
- Omena Mensah
Próżność górą
Futro naturalne nie jest produktem pierwszej potrzeby. Jest nam w dzisiejszych czasach zbędne. Jest okupione ogromnym cierpieniem zwierząt. Noszenie futer tym bardziej więc dziwi u gwiazd, które nie tylko same wspierają tym samym przemysł futrzarski, ale w dodatku promują krwawą modę. W końcu wiele osób, szczególnie młodych, się na nich wzoruje.
To tylko kilka wybranych wypowiedzi kilku z wymienionych gwiazd.
– Nie chciałabym się też narazić, ale ja kocham futra. Jestem przeciwna zabijaniu zwierząt. I teraz pytanie, jak to pogodzić? No niby są ekologiczne, ale one nie są tak piękne i miękkie jak te prawdziwe – powiedziała w wywiadzie dla Pudelka Anna Korcz.
Joanna Horodyńska skomentowała to kilka lat temu w ten sposób:
– Lubię naturalne futra i się do tego przyznaję. Ale lubię też sztuczne futra. Cała historia związana z zabijaniem zwierząt oczywiście mnie przejmuje, ale nie robię z tego potwornej histerii. Jak ktoś szuka jakiego taniego pogłosu, to mnie to absolutnie nie interesuje.
Fermy futrzarskie
W klatce leży jenot. Klatce tak małej, że ledwie może się obrócić. Nic nie chroni go przez deszczem. Ani przed okrucieństwem hodowcy, który lada dzień porazi go prądem (poprzez włożenie jednej elektrody do pyska i drugiej do odbytu) i zedrze z niego futro. W drugiej klatce leży inny jenot. Już martwy. Zachorował, ale nie opłacało się go leczyć, więc powoli konał w klatce. Brzmi jak scena z horroru? Tymczasem wydarzyło się to naprawdę. Miesiąc temu, w Polsce. Podobny los spotyka kilka milionów zwierząt w całej Polsce. Z tym, że nikt tego cierpienia nie widzi, hodowcy zadbali o to, stawiając wokół ferm kilkumetrowe mury. Czy zdaniem pani Horodyńskiej „robimy z tego potworną histerię”? Bo pokazujemy, nagłaśniamy? Czy chęć posiadania „miękkiego futra” według pani Korcz to wystarczający powód, by dopuszczać do takich praktyk?
Reportaż o śledztwie w Zambrowie: LINK
Śledztwo w Modrzewiu: LINK
Najnowsze komentarze